Podstawowe Informacje:
liczba graczy: 1-4
wiek: 14+
czas rozgrywki: 60 - 90 min.
wydawca: Awaken Realms
autor: Adam Kwapiński
wydanie: polskie
premiera: 2017
trudność: 3/5
najlepiej działa na: 3-4 graczy
Recenzja planszówki Lords of Hellas
Lords of Hellas – Po sławę i chwałę mitologicznej Grecji.
Pamiętacie mitologię grecką ze szkoły? Były tam historie o różnych bohaterach, bogach i potworach. Kojarzycie gościa, który wpychał okrągły głaz pod górę i nie ogarniał, że swobodnie puszczony, bez odpowiedniego zabezpieczenia, stoczy się w dół? A może pamiętacie motyw o facecie, który karmił sępa własną wątrobą, bo w sumie i tak mu odrastała codziennie? Było też o żołnierzach bawiących się w chowanego w drewnianym koniu i o gościu, który tak zabalował, że wracał do domu 10 lat, i wiele, wiele innych historii. Niezależnie od tego, czy mityczny świat Was kręcił, czy mieliście go gdzieś, warto się pochylić nad tą tematyką za sprawą pewnej gry. Ale po kolei. W czerwcu 2017 roku startuje trzecia kampania crowdfundingowa wrocławskiego wydawnictwa Awaken Realms, które jako studio zajmujące się malowaniem figurek, dopiero zaczęło stawiać pierwsze kroki w wydawaniu gier planszowych. Na tamten czas ich logo znajdowało się na mniej (The Edge: Dawnfall) lub bardziej znanych (This War of Mine: gra planszowa) pudełkach, jednak prawdziwy boom dopiero miał nadejść (w sumie pierwszy z kilku, które nastąpią dla tego wydawnictwa). Kampania okazała się sporym sukcesem, dzięki wsparciu prawie 12,5 tysiąca osób ufundowano grę Lords of Hellas. Adam Kwapiński przedstawił swoją pokrętną wizję mitologicznej Grecji, w której istoty nazywane przez ówczesnych ludzi bogami, tak naprawdę pochodziły z innej planety, przynosząc zaawansowane technologie naszemu światu. Idąc za ciosem, potwory były czymś w rodzaju udoskonalonych technicznie zwierząt lub człekokształtnych istot. Tylko ludzie to wciąż ludzie, którzy wielbiąc pozaziemskich bogów, próbują zdobyć panowanie w Helladzie.
Zaciekawieni? Brzmi lepiej niż klasyczna mitologia, którą znamy? Jak wypadnie tematyka w połączeniu z mechaniką gry planszowej?
Zapraszamy do naszej recenzji Lords of Hellas w oparciu o własny egzemplarz gry w wersji ze wszystkimi dodatkami.
Spójrz na wielki boski ołtarz, kiedyś stał na nim twój kapłan…
W grze będziemy sterować poczynaniami bohaterów i ich armiami hoplitów. Do wyboru, w podstawowej wersji, mamy Heraklesa, Perseusza, Achillesa i Helenę, a każdego z nich opisują trzy cechy (przywództwo, siła i szybkość), które będziemy rozwijać podczas rozgrywki. Różnicą między nimi jest zdolność specjalna, co powoduje, że strategia gry różnymi bohaterami będzie inna. Obok figurek postaci i hoplitów, w pudełku z grą znajdziemy sporo kart w kilku rozmiarach oraz dużą planszę, która podzielona jest na regiony, każdy zaznaczony innym kolorem, a te z kolei dzielą się na krainy geograficzne Grecji. W niektórych z nich możemy znaleźć miasta, kapliczki (miejsca do wybudowania świątyń) czy lokum dla monumentalnych posągów bogów. No właśnie, dochodzimy do tego, co zajączki lubią najbardziej – plastiki. Podobno rozmiar nie ma znaczenia, jednak w przypadku figurek w grze planszowej to stwierdzenie się nie sprawdza. O ile hoplici (22mm) i bohaterowie (28mm) są standardowej wielkości, to figurki potworów mają 7 cm wysokości, a monumenty bogów – 12 cm! Takie suche liczby może nie robią wrażenia, ale na żywo prezentuje się to zacnie. Posągi są ponadto modułowe, to znaczy składają się z 5 części, a ich budowa jest ważnym mechanizmem w grze. Dodatkowo malowanie typu sundrop już robi dobrą robotę, nie wspominając o pełnym pokryciu kolorem, wtedy jeszcze bardziej figurki cieszą oko. Pamiętając, kto wydał tę grę, nie ma co się dziwić, że plastiki są dobrze zrobione, bo przypomnę jeszcze raz, że Awaken Realms zaczynało właśnie od tworzenia i malowania figurek. W edycji ze wspieraczki dostępnych było od razu kilka dodatków, w tej chwili do kupienia oddzielnie, w których znajdziemy jeszcze więcej plastiku – miasta, kapliczki, porty, kolejne potwory i nowi bogowie. Ponadto dodatki wprowadzają rozszerzenie rozgrywki na 5 i 6 graczy. Jest tego naprawdę sporo, ale warte podkreślenia jest to, że podstawowa gra nie została z niczego okrojona i sama w sobie jest kompletna.
Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta !
Podczas gry większość czasu poświęcimy na zajmowanie obszarów. Za pierwszym razem trzeba je przejąć poprzez posiadanie wyższej siły niż początkowa populacja krainy, potem przechodzą one z rąk do rąk graczy. I gdyby tutaj skończyć opis mechaniki, podsumowałbym, że Lords of Hellas jest klasycznym area control, ale gra posiada 4 drogi do zwycięstwa. Pierwszą z nich jest standardowe rozwiązanie – zajmij odpowiednio duży obszar; w naszym wypadku 2 lub 3 regiony, w zależności od liczby graczy. Drugą opcją jest kontrolowanie pięciu krain z wybudowanymi świątyniami. Trzecia możliwość jest pewnego rodzaju rozwiązywaniem impasu, kiedy żaden z graczy nie jest w stanie zakończyć gry w inny sposób; wtedy zwycięzcą zostaje osoba kontrolująca obszar z monumentem po 3 rundach od jego pełnego wybudowania. Mamy jeszcze jedną drogę, która sprawia, że Lords of Hellas nie jest tylko i wyłącznie typem area control, ponieważ chwałę bohaterowi przyniesie także pokonanie 3 potworów. Jeśli twoja armia liczy najmniej hoplitów, praktycznie nie masz kontrolowanych obszarów, próbuj. Próbuj szczęścia w polowaniu na potwory, a nuż zdążysz pokonać wymaganą ich liczbę przed tym, jak inny gracz opanuje dość terenu, żeby zwyciężyć. Jest to ciekawy zabieg, który powoduje, że pomimo całkowitego wipeoutu jednej z armii, gracz nią sterujący może próbować szans w walce z mitycznymi stworami, zamiast uprawiać king-making i w ten niemoralny sposób mścić się na swoim wcześniejszym oprawcy.
Najmądrzejszym jest ten, który wie, czego nie wie…
Podejmowanie akcji nie będzie przysparzało zbyt dużo problemu, są dobrze opisane i logiczne. W swojej turze gracz wykonuje tyle akcji podstawowych, ile może i chce, po czym przeprowadza jedną z akcji głównych i zaznacza jej użycie, co powoduje, że dopóki nie zostanie wybudowany następny poziom monumentu, jest ona niedostępna. Przyjrzyjmy się bliżej, co w Lords of Hellas będziemy robić. Do akcji podstawowych należy: modlitwa, czyli wysłanie kapłanów do wybranego boga, za co zwiększymy sobie jedną z cech bohatera; ruch hoplitów do sąsiedniego obszaru w liczbie równej naszemu przywództwu; użycie artefaktu oraz ruch bohatera zależny od jego szybkości. Przesuwając swojego przywódcę na odpowiednie miejsce, możemy rozpocząć jedno z dostępnych zadań, które powodują, że do Lords of Hellas wchodzi element mikroprzygody. Przedrostek mikro jest jak najbardziej adekwatny, ponieważ questy w grze sprowadzają się do prostej kolejności zdarzeń: po pierwsze primo – zakończ ruch na określonym regionie; po drugie primo – spełnij wymogi karty zadania, czyli najczęściej posiadaj odpowiedni poziom cechy; po trzecie primo ultimo – zakończ quest i odbierz nagrodę, chyba że twoje statystyki były troszkę za słabe, to poczekaj jedną lub dwie tury, w których będziesz przesuwać bohatera tylko po kolejnych etapach zadania. That’s all, folks. Dla pełnej jasności, według mnie, nie jest to minus. Trzeba mieć z tyłu głowy, że mamy do czynienia z area control i nie wyobrażam sobie, żeby dołożyć grę przygodową w grze, nie miałoby to sensu. Dostaliśmy ciekawą opcję do ułatwienia sobie drogi do zwycięstwa, ponieważ po ukończeniu zadania otrzymujemy nagrodę, która ułatwi realizację naszych celów.
Stań się bohaterem własnej, nieśmiertelnej legendy…
Tak, jak wyżej wspomniałem, w swojej turze obowiązkowo musimy wykonać akcję główną, do wyboru mamy: werbunek, przygotowanie, budowę świątyni, marsz, uzurpację, budowę monumentu i polowanie. Klasyka tego typu gatunku gier, wystaw jak najwięcej swoich figurek, przygotuj się do bitwy dobierając karty walki lub dorzuć jeszcze trochę swoich hoplitów, w międzyczasie zbuduj na swoim terytorium świątynię, która da ci bonus i rób wymarsz na przeciwnika przejmując jego terytorium. Na uwagę zasługuje uzurpacja, dzięki której można zdobyć kontrolę nad regionem bez walki – jeśli posiadasz odpowiedni żeton chwały, zdobyty za zabicie potwora lub za wykonanie zadania, miejscowa ludność cię uwielbia i z wielką przyjemnością oddaje swoje włości pod twoje rządy. Drugą, bardzo ciekawą akcją jest polowanie, które stanowi pewnego rodzaju minigrę. Żeby pokonać potwora, trzeba zadać mu określone typy ran, do czego służyć będą karty walki z odpowiednimi symbolami. Jeśli dobrze przygotujemy się do polowania, bestia nie zdoła nas zaatakować i zginie od razu. W innym wypadku musimy się liczyć z odpowiedzią ze strony potwora, a kwestia jego pokonania staje się mocno losowa – jeśli karty dobierane podczas pojedynku nam podejdą, stwór padnie, jeśli nie, to trzeba będzie spróbować sił ponownie. Ale uwaga na przeciwników, którzy mogą taką sytuację wykorzystać i spróbować dobić ranną bestię, dzięki czemu będą mieć dużo łatwiej. Ze względu na to, że po wykorzystaniu akcji głównej zostaje ona zablokowana, nie można od razu próbować sił w polowaniu jeszcze raz. Należy wykonać budowę monumentu, która jest jakby resetem, dzięki której wszystkie akcje są ponownie dostępne, co równocześnie przybliża też rozgrywkę o jeden krok do końca.
– Może się gdzieś przyczaiły? Kici kici. Taś taś…
– Do gryfa ku*wa? Do gryfa?
Podsumowując, Adam Kwapiński dał nam grę bardzo dobrą. Różne drogi do zwycięstwa powodują, że trzeba dobrze pilnować przeciwników i przewidywać, na jakie pozytywne dla siebie zakończenie liczą. Naprawdę doceniam możliwość polowania na potwory, które de facto stanowi alternatywę dla walki o każdy skrawek mapy. Wiadomo, że kij ma dwa końce, i gracz, który skupia się tylko i wyłącznie na mitycznych stworach, odpuści pilnowanie regionów, przez co inni gracze szybciej zajmą wymaganą liczbę terenów. Pojawiające się ostatnio trendy w świecie planszówkowym mówią: 'Zrób dużo figurek do gry, to sprzedawać się będzie sama’. W Lords of Hellas plastik cieszy oko, ale idzie to w parze z dobrze przemyślaną mechaniką i ciekawym tematem. Dla osób bardziej interesujących się mitologią nordycką podpowiem, że pojawiła się gra Lords of Ragnarok tego samego autora i wydawnictwa, z delikatnie zmienionymi zasadami, lecz zamysł pozostał bardzo podobny. Polecam przetestować obie gry, sprawdzić, który temat bardziej przypadnie do gustu oraz jaki system rozgrywki, mimo że są podobne, będzie dla danej osoby lepszy. Lubisz strategiczne myślenie, kierowanie armią ku zwycięstwu, mitologia grecka była dla ciebie interesująca, a gry area control to jest to, co kochasz? W takim wypadku, jednym zdaniem mówiąc, Lords of Hellas jest dla ciebie.
Ocena rozgrywki:
Okiem Owcy
Z greckimi mitami zawsze byłem za pan brat. Herakles to prawdziwy bohater tragiczny, a nie jakaś tam Antygona. Tło gry natychmiast przypadło mi do gustu, choć brzmi trochę jak mokry sen człowieka w foliowej czapeczce. Niestety, jest to area control. A ja mam dwie lewe ręce do przesuwania gości po mapie. Doceniam więc całokształt, monumentalne posągi wznoszone w trakcie gry, plejadę potworów do zabicia, zadania żywcem wyjęte ze stron „Mitologii” Jana Parandowskiego. Wszystko to miło łechce mój umysł, jednak wiem, że w rozgrywce raczej będę statystą, a podejmowane decyzje będą mieścić się w zakresie złych do miernych. Radość gry, siłą rzeczy, leci na łeb na szyję. Ten gatunek to zwyczajnie nie moja bajka.
Element przygodowy w Lords of Hellas również jest dla mnie problematyczny. Ubijanie bestii brzmi jak świetna zabawa, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że jest to jedna z dróg do zwycięstwa. Łatwiej powiedzieć, trudniej wykonać. Wybierając tę opcję, narażasz się na utratę kontroli nad regionami, to z kolei przybliża przeciwników do wygranej. Zanim więc porwiesz się z motyką na Minotaura, warto dobrze się okopać. Mimo wszystko, ścieżka Pogromcy Potworów wydaje się najtrudniejszą, jaką można wybrać. Starcia, jeśli w ogóle do nich dochodzi, zazwyczaj mają miejsce z braku lepszych opcji, a w dodatku przeprowadzane są na raty, ponieważ szczęście w dociągu kart nie zawsze jest po naszej stronie. Punkt widzenia Foki w recenzji dobrze oddaje charakter tej akcji, jest to koło ratunkowe dla gracza, któremu nie pozostało nic innego.
Moim zdaniem Lords of Hellas to gra przystępna w zasadach, ale wymagająca niemało od graczy. Jeśli planowanie strategiczne jest Twoją piętą achillesową, to nawet wybór tego bohatera z jego specjalną zdolnością dużo tu nie pomoże. Nigdy jednak nie odmówię partyjki, w końcu raz do roku nawet kij od szczotki strzela, więc zawsze może uda się wygrać. Na pewno jednak nie będę sam naciskał na wyciągnięcie tego tytułu na stół. Chyba chętniej zasiadłbym do Cyklad, ze wszystkimi jej wadami i anachronizmami. Tymczasem wciąż czekam na swój Święty Graal osadzony w greckiej mitologii, mniej suchy niż Elizjum, bardziej skomplikowany niż Santorini.
Moim okiem:
8/10
Okiem Świętego
„Ważniejsze jest nie zwycięstwo, lecz właściwe wykorzystanie zwycięstwa.“
— Ajschylos
Gdzie Olimp spotyka się z technologią, każda decyzja pisze nowy mit, a droga do zwycięstwa jest równie zmienna jak humory bogów! Z mroku i kurzu wyłania się monumentalny Lords of Hellas! O, panie dzieju, to jedna z pierwszych planszówkowych miłości. Jako fanatyk area control, które wymagają planowania kilku ruchów do przodu i taktycznego atakowania innych graczy, tytuł od Awaken Realms rozpalił mnie jak Etna Sycylię, a nawet bardziej. Na samym początku była wiadomość od Foki, który zaproponował ciekawy pojedynek w świecie Hellady. Jak się domyślacie, nie pytał dwa razy, i tak zaczął się mój marsz na szczyt zostania legendą mitologicznej Grecji!
Lords of Hellas to strategiczna gra planszowa, której akcja osadzona jest w unikalnej, futurystycznej wersji starożytnej Grecji. Mieszając elementy mitologiczne z science fiction, twórcy oferują graczom możliwość wcielenia się w role herosów posiadających nadprzyrodzone moce, pochodzące, o dziwo, od tajemniczej zaawansowanej technologii obcej cywilizacji. Brzmi intrygująco, co? A dalej jest tylko lepiej! W tym fascynującym świecie dążymy do zwycięstwa na różne sposoby, od kontrolowania kluczowych obszarów, przez polowanie na mityczne potwory, po budowanie i rozwijanie monumentalnych pomników bogów. Nie będę rozpisywał się o mechanice gry, którą fenomenalnie opisał wyżej Foka w recenzji, a przejdę od razu do tego, co sądzę o tej grze.
Pozytywnie wypowiedzieć się o Lords of Hellas to w mojej ocenie za mało. Fascynacja mitologią grecką, dodatkowo potęguje moje zainteresowanie tą grą, łączącą klasyczne elementy z futurystyczną wizją, która jest rzadko spotykana w grach planszowych. Tytuł oferuje głęboką i satysfakcjonującą rozgrywkę strategiczną, która zadowoli fanów taktycznych zmagań i decyzji o dalekosiężnych skutkach. Słyszałem kilka opinii, że nie da rady wygrać gry polowaniem na potwory, ale to nie jest prawda, szczególnie, że raz udała mi się ta sztuka (co prawda nie byłem jedynym zainteresowanym i wykorzystałem niedopatrzenie redakcyjnych przeciwników). Sama rozgrywka jest miodna, a atmosfera dość gęsta, szczególnie gdy w końcu dojdzie do pierwszych bitew. Uwierzcie, kiedyś do nich dojdzie, nawet jeśli pół gry będzie dość statyczne, to na końcu drogi nie nadążysz za ruchem wojsk przeciwnika. Jest to wyjątkowa propozycja dla tych, którzy cenią sobie łączenie klasycznych motywów z innowacyjnymi rozwiązaniami mechanicznymi, oferując godziny angażującej zabawy i rozważań.
Jednakże wypada wspomnieć, że nie potrafię doszukać się wielu obiektywnych wad, poza tym, że rozgrywka może potrwać dość długo, a przez swoją złożoność oraz duży wachlarz opcji strategicznych i taktycznych cierpi na syndrom paraliżu decyzyjnego – który, jak powoli wiadomo, nasza redakcja uwielbia…
Podsumowując, Lords of Hellas to gra, która zaspokoi apetyt każdego miłośnika strategii, area control i mitologii greckiej. Jej złożoność i różnorodność ścieżek do zwycięstwa sprawiają, że z chęcią powracam do tej gry, odkrywając za każdym razem coś nowego. Mimo kilku drobnych zastrzeżeń, jest to pozycja obowiązkowa w kolekcji każdego fana wymagających gier planszowych.
Moim okiem:
10/10
Okiem Foki
Już samo pudełko wygląda jak małe dzieło sztuki, z piękną grafiką i teksturą, którą można poczuć. Jeszcze gry nie rozpakowałem, a już byłem podekscytowany. Lords of Hellas dla mnie jest jednym z ciekawszych połączeń tematyczno-mechanicznych. Asymetria bohaterów (niewielka, ale jednak zawsze) i różne drogi do zwycięstwa w dobrze zaprojektowanym area control powodują po prostu radość z gry.
Strategia i kontrola poczynań przeciwników jest kluczowa. Musimy sami dążyć do obranego przez siebie celu, mając na uwadze to, żeby pozostali gracze nas nie ubiegli w zwycięstwie, ponieważ zakończyli grę w inny sposób. Ilość losowości jest dla mnie na akceptowalnym poziomie. Pojawia się w grze, ale jest ona zupełnie wytłumaczalna fabularnie, ponieważ atakując przeciwnika, nie masz pewności, czy nie ma jakiegoś asa w rękawie – liczba hoplitów to nie wszystko. Podobnie z polowaniem, wchodząc do legowiska potwora, możesz zostać zaskoczony jego atakiem.
Jeśli miałbym zwrócić uwagę na jakieś minusy, to może być nim mapa. Mimo, że ma swoje wymiary, to niestety, ze względu na dużą liczbę elementów, które będą na nią trafiały – każdy gracz ma do dyspozycji sporą liczbę hoplitów – czasem możemy się pogubić, które figurki gdzie stoją, zwłaszcza jeśli chodzi o to, czy są ufortyfikowane czy nie. A w podstawowej wersji gry jest to tylko kwestia postawienia figurki na obrazku miasta na planszy. Dlatego, dla lepszego doświadczenia z rozgrywki, zdecydowanie polecam dodatek, który zawiera plastikowe miasta i świątynie. Wtedy problem z nieczytelnością mapy znika. Kolejnym problemem, lecz jest to ten z kategorii problemów dobrobytu, było to, że posiadając tyle różnych dodatków, kolejnych bogów, rozszerzeń mapy o Atlantydę i Troję, zastanawiałem się, czy kiedykolwiek rozegram wszystkie tryby, szczególnie że niektóre wymagają aż 6 graczy. I tutaj, dzięki pewnej dozie kreatywności i pomysłom społeczności graczy, stworzyłem własne home rules, które pozwalają grać na kompletnej mapie, z większą pulą bogów, przy mniejszej liczbie graczy.
Dodatkowo kilka modyfikacji powoduje, według mnie, ciekawszą rozgrywkę, ale uwaga – czas gry też znacząco rośnie. Jeśli chcecie spędzić kilka dobrych godzin nad Lords of Hellas i posiadacie dodatki, polecam zapoznać się z moimi 'usprawnieniami’. Zwiększają one znaczenie żetonów chwały, dzięki którym, w mojej wersji, można wygrać grę. Smaczku dodaje fakt, że taki żeton może być przejęty przez innego gracza, więc trzeba dobrze się pilnować. Kolejną ciekawą zmianą jest modyfikacja polowania. Po pokonaniu dwóch zwykłych potworów, na planszy pojawia się Kronos, który staje się ostatecznym przeciwnikiem dla gracza próbującego wygrać przez tytuł Pogromcy Potworów. Co ważne, sił z potężnym Kronosem można próbować, jeśli posiada się dwa trofea za wcześniej ubite bestie. Dodatkowo możliwość zakończenia gry na jeden z opisywanych w recenzji sposobów odblokowuje się dopiero, gdy pierwszy z monumentów jest w pełni zbudowany, co wprowadza dodatkowe rozkminy strategiczne, a przy okazji możemy nacieszyć oko w pełni złożoną figurką boga.
Oddaję w wasze ręce moje home rules, przy których spędzicie jeszcze więcej czasu przy rozgrywce w Lords of Hellas. Zachęcam do podzielenia się opinią o nich w komentarzach lub do zadawania pytań, jeśli się takie pojawią.
„Hellada czeka na ciebie, dowódco.”
Moim okiem:
10/10
Redakcja okiemgracza.pl
Arkadiusz "Święty" Świętoń, Mateusz "Owca" Owczarek, Michał "Foka" Zając
Zapaleni miłośnicy gier planszowych, którzy od wielu lat eksplorują różnorodny świat tych gier. Ich pasja do gier wykracza poza zwykłą rozrywkę; wolne chwile poświęcają na szczegółową analizę nowych gier, zagłębiając się w ich mechanikę, strategie i elementy tematyczne. Ich podejście do gier jest zarówno intelektualne, jak i przyjemne, co czyni ich szanowanymi postaciami w społeczności graczy.
Ocena ogólna:
Jest jeszcze Piątkowski Klub Planszowy, działający na północy Poznania. Spotkania odbywają się w każdą niedzielę na Fort Va od godz.…